Przejdź do głównej zawartości

Nasza historia

Czyli jak zaczęło się nasze życie z border collie...


Przyznam szczerze, że rasą border collie zainteresowałam się już na studiach jak nie wcześniej. O własnym psie marzyłam przez całe życie, jednak zawsze było mi jakoś nie po drodze: najpierw rodzice nie chcieli mieć psa (co musiałam zrozumieć), a następnie studia, co było już moją decyzją ze względu na ograniczony czas i warunki. W końcu nadszedł ten wymarzony czas i wzięliśmy psa, i nie, nie był to border, tylko amstaff, będąc zupełnie niedoświadczeni i nie mając bladego pojęcia o organizacjach wzięliśmy psa z poza ZKwP. Półtora roczny pies, który był trzymany w kojcu i został sprzedany ze względu na brak zainteresowania suczkami. Oto Demon:


Ze względu na jego lęk separacyjny zdecydowaliśmy się na młodą (5-6 miesięcy) suczkę z fundacji. Tak pojawiła się nasza Luna:


Później, gdzieś po drodze, odbyła się przeprowadzka z bloku do domku i zabawa w prowizoryczne agility. W międzyczasie mieliśmy epizod wolontariatu jako dom tymczasowy. Jako, że bordera miałam cały czas gdzieś z tyłu głowy, dodatkowo byłam zauroczona umaszczeniem blue merle, postanowiliśmy zabrać się porządnie za poszukiwanie suczki. W połowie 2016 roku zaczęliśmy dzwonić po hodowlach, ostatecznie zdecydowaliśmy się na Border Song w Jelenie Górze (720 km w jedną stronę, jednak to nie miało znaczenia). W tym miejscu muszę podziękować Pani Marioli Kościuczyk za cierpliwość, bo moje nieustanne pytania o to czy Prada dostała już cieczki mogłyby każdego wyprowadzić z równowagi. W końcu wreszcie otrzymaliśmy wiadomość, Prada jest w ciąży. Nareszcie! Teraz już tylko czekać do porodu, niech tylko będzie suczka merle. Pamiętam jak dziś 3. maja 2017 roku około godziny 23:00 otrzymaliśmy telefon, są szczenięta! Urodziły się dwie suczki merle, jednak to Pani Hodowczyni podejmie decyzję, która z nich trafi do nas. Wtedy już wiedzieliśmy...

fot. Border Song

Pilnie śledziliśmy wszystkie zdjęcia dodawane na stronie hodowli. W końcu otrzymaliśmy informację, zapadła decyzja o tym, która suczka trafi do nas. Tak! To była ona, trzecia w miocie, ta której zdjęcia od kilku tygodni skrzętnie zapisywałam w telefonie.

 fot. Border Song
 fot. Border Song
 fot. Border Song
fot. Border Song

Wreszcie nadszedł dzień odbioru (od tygodnia nie mogłam spać) i w naszym domu pojawiła się mała puchata kulka, długo nie mogłam uwierzyć, że jest już z nami. One In A Million Border Song otrzymała od nas imię Fama i szybko się zaaklimatyzowała.


Postanowiliśmy porządnie zabrać się do roboty i rozpocząć socjalizację. Oprócz spacerów po mieście, zapoznawania jej z różnymi ludźmi i psami, załapaliśmy się nawet na mini zawody ujeżdżeniowe.


Od tego momentu zaczęły się nasze poszukiwania własnej drogi: posłuszeństwo, tropienie użytkowe, agility, frisbee, sztuczki. Jak na razie wszystko nam się podoba, ale w końcu nadejdzie czas, żeby się na coś zdecydować.


 fot. Goodog - Zamość i okolice
 fot. Ewelina Majkut


Fama była dla nas długo wyczekiwanym borderem, natomiast Yellow Butterfly Border Song, czyli Yuuki pojawiła się u nas zupełnie nieplanowanie. Dziewczyny są półsiostrami, mają tę samą matkę - Pradę. Jako, że jesteśmy na bieżąco z tym, co się dzieje w hodowli, nie ominął nas fakt pojawienia się kolejnego miotu. Yuuki (też trzecia z miotu) skradła moje serce od razu, zginęłam, przepadłam. Mała rosła, a wraz z nią moje zauroczenie. Przez kilka tygodni łudziłam się, że ktoś ją zarezerwował, jednak nie. Ewidentnie czekała na mnie. Cóż, decyzja zapadła 2-3 tygodnie przed wydaniem szczeniąt.

 fot. Border Song
 fot. Border Song
 fot. Border Song
 fot. Border Song
 fot. Border Song
fot. Border Song

Tym razem po odbiór młodej wybrała się ze mną Fama, żeby odwiedzić swoje pierwsze kąty. Mam dwie suczki po tej samej mamie, a charakter mają diametralnie inny, chociaż uwielbiam obydwie.

 fot. Wanesa Cyc
 fot. Goodog - Zamość i okolice
fot. Goodog - Zamość i okolice

Na chwilę obecną obie ze mną tropią oraz bawią się w posłuszeństwo i inne. Gratuluję wszystkim, którzy dotrwali do końca, bo post wyszedł dosyć długi. Na koniec cała nasza familia:


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Różnice między rasami...

Od początku przyglądam się swoim psom i dziś naszła mnie taka myśl... wielu ludzi, którzy nigdy nie pracowali z psami zapewne powiedziałoby, że pies to pies lub pies jaki jest każdy widzi. Oj, jak bardzo można się pomylić. Mając tylko cztery psy, z czego dwa tej samej rasy, i przyglądając się życiu codziennemu z nimi widzę gigantyczne różnice. Demon jest psem idealnym dla aktywnej rodziny. Bardzo chętnie podejmuje każdą proponowaną aktywność, a z drugiej strony jeśli nic się nie dzieje to spokojnie się kładzie przy nogach i zbiera siły na kolejną przygodę. Bardzo łatwo, szybko i chętnie przeskakuje między niską a wysoką aktywnością.Uwielbia wszelkiego rodzaju aportowanie, nawet radzi sobie z agility! Mamy świadomość jego ograniczeń, nie jest też mistrzem lotnego umysłu i nie wszystko potrafi ogarnąć swoim umysłem. Mimo to, gdy jest w domu to tak jakby go nie było, w zasięgu wzroku pojawia się zwykle, gdy coś dzieje się w kuchni, na podwórko trzeba go wołać, bo jest zbyt zajęty spa